PTC Pabianice pokonuje na wyjeździe zespół LKS Różycy 2:1. Bramki dla naszego zespołu zdobywali: Piotrek Szynka i Przemek Felczak.
"Fioletowi" przystąpili do tego spotkania po dwóch porażkach z rzędu, w których stracili tuzin bramek. Stąd wszystkim piłkarzom bardzo zależało, by przełamać złą passę i w końcu zdobyć punkty i w miarę możliwości zagrać na "zero z tyłu".
Początek meczu nie był porywający. Oba zespoły zacięcie walczyły o zdobycie przewagi w środku pola. Stąd brakowało klarownych sytuacji podbramkowych i strzałów na bramkę. Gra toczyła się wyłącznie w środkowej strefie boiska.
Pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze i to od razu skutecznie. Po dalekim przerzucie piłki za linię obronę do sytuacji strzeleckiej doszedł napastnik LKS Różycy i strzałem po koźle z woleja umieścił piłkę w okienku "fioletowej" bramki. Był to pierwszy strzał na naszą bramkę, którego w dość łatwy sposób można było uniknąć. Wystarczyłoby bliższe krycie przez naszego obrońce.
Po stracie bramki do pracy zabrało się PTC. Nie upłynęło dziesięć minut spotkania, a do wyrównania doprowadził Piotrek Szynka. Po świetnym podaniu od Mateusza Klinga, "pepe" bez najmniejszych kłopotów przelobował bramkarza gospodarzy.
Utrata bramki podziałała na Pabianiczan jak płachta na byka. Różyca została zepchnięta do defensywy i nie stwarzała zagrożenia pod naszą bramką. "Fioletowi" z kolei raz po raz nękali obronę gospodarzy i to coraz groźniejszymi sytuacjami.
Na prowadzenie wyprowadził nas Przemek Felczak. Swobodnie operował piłką z lewej strony boiska, nie przeszkadzał mu w tym żaden zawodnik gospodarzy. "Felek", którego tajemnica zostanie czy wrzucał czy strzelał, tak kąśliwie uderzył futbolówkę, że ta spadała tuż "za kołnierz" bramkarzowi LKS. Nasza przewaga została udokumentowana.
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, choć dwukrotnie szansę na gola miał Szynka, jednak jego uderzenie z okolic pola karnego zostało obronione przez bramkarza, a strzał z rzutu wolnego poszybował wysoko ponad bramką.
Druga połowa spotkania również okazała się bardzo ciekawa i pełna dramaturgi. I tym razem w głównej roli wystąpili piłkarze PTC, ale coraz wyraźniej do głosu dochodzili zawodnicy gospodarzy. Nie stwarzali oni jednak większego zagrożenia pod naszą bramką, jedynie strzały z dystansu mogły zagrozić naszej bramce. Nie sprawiały one kłopotów bramkarzowi.
Pabianiczanie z kolei mieli kilka świetnych okazji na podwyższenie prowadzenia. Jedną z nich miał nasz duet napastników, który we dwójke rozklepał obronę gospodarzy, jednak w kluczowym momencie Szynce zabrakło zimnej krwi i zamiast strzału na bramkę, wybrał okiwanie bramkarza, bez skutku.
Równie aktywny był Felczak, który miał dwie okazję. Pierwszą, idealną, po idywidualnej akcji Rafała Komorowskiego i wrzuceniu piłki w szesnastkę, "Felek" miał przed sobą tylko pustą bramkę, jednak jego strzał głową przeleciał nad poprzeczką. Druga byłą mniej klarowna, jego strzał z ostrego kąta zdołał wybić gracz Różycy.
Niewykorzystane sytuacje, jak w starym porzekadle, lubią się mścić. I prawie się zemściły, w końcowych minutach spotkania piłkarze LKS wykonywali rzut rożny z którego groźnie głową uderzył gracz gospodarzy, ale to uderzenie udało się wybronić naszemu bramkarzowi.
Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i "fioletowi" znów mogli się cieszyć z trzech punktów, jakże ważnych dla układu tabeli. Po remisie Górnika Łęczycy z Pogonią Rogów zrównaliśmy się z wiceliderem i jeśli jutro MGLKS Uniejów nie wygra, do lidera tracić będziemy trzy oczka.
Skład: Znojek - Bomba, Drewniak, Wlazło - Świercz, Kaźmierczak - Kling (Madajczyk), Komorowski, Cukierski - Felczak (Janica), Szynka