W dniu dzisiejszym PTC Pabianice niespodziewanie przegrywa swoje spotkanie z LKS Gałkówek 1:2. Bramkę dla "fioletowych" zdobył Łukasz Madajczyk.
Trener Józefiak przed tym meczem miał nie lada ból głowy z ustawieniem pierwszej jedenastki. Dodatkowo, oprócz Wilczyńskiego, Świercza, Kaźmierczka i Bomby, z powodu choroby nie mógł wystąpić Rafał Komorowski. W związku z tym w wyjściowym składzie pojawił się Przemysław Bartyzel, a na ławce rezerwowych usiędli sami młodzi zawodnicy: Marcin Kopa, Paweł Hetmanek (obaj gracze juniorów) i Kamil Świderski.
Osłabienia kadrowe nie miały jednak przełożenia na styl gry PTC. Już po kilku pierwszych minutach spotkania wyszliśmy na prowadzenie. Piotrek Szynka doskonale wykonał rzut wolny, piłka spadła wprost na głowę Łukasza Madajczyka, który wyprowadził nasz zespół na prowadzenie.
Każdy oczekiwał po szybko zdobytym golu łatwego spotkania i powiększenia dorobku bramkowego. Jak się później okazało, rzeczywistość bywa brutalna, a my niezwykle często tego doświadczamy.
Pierwsza groźna sytuacja gości zakończyła się wyrównaniem. Po niepotrzebnym faulu Tomka Janicy przed polem karnym, LKS wykonywał rzut wolny. Bardzo dobre dośrodkowanie, przy biernej postawie bloku defensywnego PTC, znalazło zwieńczenie na głowie gracza z Gałkówka, który strzałem głową umieścił piłkę w okienku naszej bramki.
Jakby tego było mało, chwilę później z boiska za ostry faul wyleciał Łukasz Madajczyk. To wydarzenie było niewątpliwie kluczowym dla przebiegów spotkania. Do tego momentu goście na murawie nie pokazywali niczego, co mogłoby skłaniać do postawienia na nich jakichkolwiek pieniędzy.
Do przerwy na boisku niewiele się już działo, nie licząc silnych uderzeń z obu stron z dużych odległości. Z nimi jednak radzili sobie obaj bramkarze.
Po zmianie stron gra nie uległa większej zmianie. To PTC było stroną po której leżała inicjatywa. Niestety, za optyczną przewagę bramek się nie zdobywa, a w naszym przypadku, traci.
Goście w okolicach 70 minuty mięli do wykonania rzut rożny. I znów idealnym podaniem popisał się gracz LKS, który zagrał na nos swojemu koledze, który w bliźniaczy sposób, w porównaniu do poprzednio zdobytej bramki, znalazł drogę do siatki PTC.
"Fioletowych" stać było na stworzenie kilku groźnych sytuacji, ale zabrakło albo odrobiny dokładności, albo szybkości by wygrać pojedynek biegowy. Najaktywniejszy z nich był Piotrek Szynka, który miał kilka ciekawych akcji, ale było widać, że "pepe" nie jest w najwyższej formie. Najgroźniejszą okazję do zdobycia bramki miał Paweł Hetmanek, który zagarnął piłkę wychodzącą na aut bramkowy i znalazł się sam na sam z bramkarzem gości. Uderzył jednak nie czysto i goalkepper LKS bez problemów wyłapał to uderzenie.
I w taki oto sposób prawdopodobnie będziemy musięli przełożyć marzenia o awansie na przyszły sezon. Górnik Łęczyca po pokonaniu 5:3 rezerw MKS Kutno wyprzedza nas już o 11 punktów. Oczywiście możemy wierzyc, że "fioletowi" wygrają wszystkie pozostałe mecze i zajmą premiowane miejsce, ale są to marzenia ściętej głowy. Najpierw trzeba wygrywać ze słabeuszami, by liczyć na grę gdzieś wyżej.
Na plus pokazali się nasi juniorzy. Przemek Bartyzel zagrał dobry mecz w obronie, a Paweł Hetmanek z kolei po wejściu potrafił zrobić trochę zamieszania. Należy również pamiętać o chorującym Michale Madejskim, który również grał już w drużynie seniorskiej. Dlatego moim zdaniem w przyszłym sezonie, "fioletowi" wzmocnieni graczami z Wojewódzkiej Ligi Juniorów mogą równie dobrze, a nawet lepiej prezentować się na boiskach V-ligi.
Skład PTC: Znojek - Pintera, Raźniewski, Drewniak - Bartyzel - Cukierski (Świderski), Bargiel, Madajczyk - Szynka - Felczak (Hetmanek), Janica (Kling)