Tydzień po zakończeniu ligowych zmagań przyszedł czas na pierwsze podsumowania. Zapraszam do lektury!
Czemu tak wyszło?
Domyślam się, że mało komu oglądanie na wiosnę zawodników PTC Pabianice przynosiło choć odrobinę przyjemności. Mięliśmy bardzo dobrą rundę jesienną, która mogłaby się okazać dobrym punktem wypadowym w walce o awans. Życie zweryfikowało nasze plany i zamiast materiału pod awans, mieliśmy już fundamenty pod spokojne utrzymanie. Przyczyn tak diametralnej formy naszych zawodników jest kilka: najpoważniejszym jest zbyt mała ilość odbytych jednostek treningowych przez niektórych piłkarzy. Swoje dołożył też klub, który, można powiedzieć, zostawił swoich graczy samym sobie. Nie mięliśmy gdzie się wykąpać, za co dojechać (w przypadku Łodzian), to wszystko sprawiło, że pierwszy punkt przybrał tak znacząco na sile.
Co dał nam ten sezon?
Jest nadzieja, że ten sezon pod względem przyszłości, był ważniejszy, niż będzie przyszły. Do naszej drużyny dołączyło kilku bardzo młodych zawodników, co jeszcze bardziej odmłodziło i tak już młody zespół "fioletowych". W meczu z Polonią Andrzejów tylko dwóch graczy urodziło się po 1991 roku. Zdobyte w tej kampanii doświadczenie, poczucie czym jest piłka seniorska, może świetnie zaskoczyć z rutyną, jaką mają starsi gracze. Może, jeśli będzie odpowiednia ilość "punktu pierwszego", czyli treningu, zwłaszcza w okresach przygotowawczych.
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego
Podsumowując ten sezon, nie może zabraknąć kilku słów o waleczności naszego zespołu. Bardzo często jako pierwsi traciliśmy bramkę, ale rzadko kiedy nie doprowadzaliśmy do wyrównania, ba, nie raz odwracaliśmy kota ogonem i to my schodziliśmy z boiska z trzema punktami, bądź jednym. Zwłaszcza w rundzie jesiennej był to częsty obrazek. To świadczy o tym, że PTC to jeden zespół i potrafimy walczyć razem o wspólny cel. To bardzo ważne, bo coraz rzadziej możemy oglądać drużyny, ich miejsce zastępuję zlepek gwiazdeczek. Niestety, pod koniec sezonu również i u nas można było dostrzec symptomy tej choroby, stąd zacytuje pewne słowa: "Panowie, nie idźmy tą drogą!".
Fioletowy jest nasz świat
Gdy tak stanę z boku i pomyślę nad tym, co się przez ostatni rok działo w naszym klubie, na mojej buzi pojawia się uśmiech. Dostrzegam osoby, młode osoby, dla których piłka nożna to sposób na życie. Mimo wielu, bardzo wielu przeciwności, w klubie jest grupka ludzi, po których widać, że chcą. Nie ma lepszego materiału na budowanie drużyny. Nie ma, ponieważ jeśli dają z siebie dużo, gdy w około nic nie idzie po naszej myśli, to ile mogą oni zaoferować, jeśli będzie już dobrze?
I co dalej z nami będzie?
Gorzej już nie będzie. Możemy kroczyć tylko ku lepszemu. Pod względem infrastruktury, kroczymy ku normalności, ponieważ z dniem 1 lipca na Sempołowską wraca ciepła woda. Chociaż tyle i aż tyle. Jednak jeśli zwrócimy wzrok ku drużynie seniorów, będzie jeszcze lepiej. Mamy w swoich szeregach Piotrka Szynkę, który prawdopodobnie został królem strzelców naszej ligi (mówię prawdopodobnie, bo kilka drużyn nie ma strony klubowej, ale żaden zawodnik z pierwszej piątki tabeli nie ma lepszego osiągnięcia bramkowego), mamy zawodników, którzy potrafią nadać odpowiedni rytm naszej grze. I na koniec mamy kilku bardzo perspektywicznych juniorów. To wszystko może świetnie zaskoczyć w przyszłym sezonie. Nie może, a powinno, ale "patrz punkt pierwszy".