W dramatycznych okolicznościach piłkarze PTC Pabianice remisują z Włókniarzem Konstantynów 3:3. Bramki dla" fioletowych" zdobywali: Kamil Bartos, Damian Szmytka oraz Michał Piasecki.
Przed tym spotkaniem na jaw wyszła informacja o rezygnacji z prowadzenia zespołu przez trenera Pawła Sieka, tak więc na mecz z Włókniarzem piłkarze PTC wyszli bez "dyrygenta" na ławce. Trzeba przyznać, że "fioletowi" wywiązali się ze swojej roli niemal perfekcyjnie. Słowo "niemal" jednak obierze gigantycznego znaczenia, ale o tym w dalszej części relacji.
Mecz rozpoczął się kapitalnie dla gospodarzy. Już w drugiej minucie spotkania, po podaniu z przeciwległego obszaru pola karnego od Rafała Cukierskiego, sam po lewej stronie szesnastki znalazł się Kamil Bartos. Kamil ze stoickim spokojem oddał strzał po krótszym rogu bramki Włókniarza, czym odnalazł drogę do siatki rywali i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Niestety, ale po zdobyciu pierwszej bramki nasi zawodnicy wyraźnie się cofnęli. Już niemal pięć minut później Włókniarz potrafił stworzyć sobie tak długą akcję ofensywną, iż zdołał w niej oddać trzy strzały na bramkę Radomira Znojka. Najpierw po strzale z okolicy 25 metra nasz bramkarz z trudem wybił ją w boczne rejony pola karnego, do piłki dopadł skrzydłowy gości i ponownie uderzył na naszą bramkę, jednak i z tym uderzeniem poradził sobie goalkepper PTC. Ostatnim akcentem tej "litanii o gola" było dośrodkowanie na dalszy słupek, gdzie gracz z Konstantynowa również próbował zaskoczyć bramkarza "fioletowych", ale i ten pojedynek został pozytywnie zażegnany.
Goście nie ustępowali i w ich postawie widać było chęć wykonania misji, jaką było zdobycie wyrównującej bramki. Przejęli inicjatywę, jednak opierało się to głównie na operowaniu piłką w środkowych strefach boiska.
W 21 minucie spotkania "fioletowi" wykorzystali chwilę zastoju w szeregach gości i podwyższyli prowadzenie. Po świetnym podaniu od Mateusza Klinga formalności dopełnił Damian Szmytka, czym ponownie rozpoczął szał radości w szeregach PTC.
Taki obrót sprawy wyraźnie zdeprymował zawodników Włókniarza. "Fioletowi" skupieni na nieustępliwej obronie, która odnosiła zamierzony efekt w postaci niedopuszczenia napastników do sytuacji strzeleckiej, nie angażowali większych sił w wypady ofensywne.
Nie mniej jednak to nie znaczy, że takowych nie było wcale. Najlepszą z nich miał Damian Szmytka, który po podaniu z bocznego rejonu boiska od Michała Madejskiego, minął bramkarza i mając przed sobą wyłącznie obrońce stojącego na linii, trafił wprost w niego.
Do końca pierwszej połowy spotkania na boisku nie działo się już wiele ciekawego. Muszę powiedzieć, że to dwubramkowe prowadzenie dla "fioletowych" było jak najbardziej zasłużone. Tak ciężko pracujących o każdy metr boiska, tak walczących i ambitnych zawodników PTC nie widzieliśmy od dawna.
Druga połowa spotkania rozpoczęła się od zmasowanych ataków gości. W początkowych minutach jednak nie udało się Włókniarzowi poważniej zagrozić naszej bramce, a czyhające na kontratak PTC coraz mocniej "okopywało" się we własnych szeregach obronnych, jednocześnie "kawaleria" osadzona na flankach naszych pozycji szykowała się do zadania błyskawicznych ciosów.
W 58 minucie meczu Włókniarz pokazał, w jaki sposób będzie mu najłatwiej stwarzać zagrożenie pod naszą bramką, mianowicie po stałych fragmentach gry. Wtedy to właśnie dośrodkowanie z okolicy 30 metra odnalazło głowę gracza z Konstantynowa na pierwszym słupku, który przegrał piłkę na drugi, do świetnie ustawionego kolegi, a ten nie miał już problemu z umieszczeniem piłki w siatce. Na całe szczęście sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
Już trzy minuty później po błyskawicznie wyprowadzonym kontrataku sam w dogodnej sytuacji przed bramką Włókniarza znalazł się Mateusz Kling, ale jego próba podwyższenia rezultatu spotkania zakończyła się niepowodzeniem.
Goście nie odpuszczali i swoją postawą dawali znać, że panujący na boisku wynik jest przez nich nie do zaakceptowania. W okolicach 70 minuty spotkania gracz Włókniarza zdecydował się na strzał po ziemi z okolicy 20 metra przed bramką PTC, a jego strzał końcami palców na rzut rożny sparował Radomir Znojek.
Niestety, ale defensywa "fioletowych" skapitulowała w 77 minucie meczu. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wytworzyło ogromne zamieszanie w naszym polu karnym, a próba nieudanego wybicia przez obrońcę gospodarzy pozwoliła piłce odnaleźć się pod nogą gracza Włókniarza, który trafił do siatki PTC tuż przy słupku naszej bramki.
Już dwie minuty później powinniśmy ponownie prowadzić dwubramkową zaliczką. Po prawej stronie boiska popędził Rafał Cukierski, który wyśmienicie zagrał w szesnastkę, wprost do wbiegającego Pawła Hetmanka. Na nasze nieszczęście strzał z pierwszej piłki "Hetmana" kapitalnie, końcami palców wybronił bramkarz gości.
Im bliżej końca tym mecz stawał się coraz bardziej otwarty. Dlatego i sytuacji podbramkowych było więcej. W 83 minucie sam na sam z Radomirem Znojkiem wyszedł skrzydłowy Włókniarza, ale ten pojedynek w dobrym stylu wybronił nasz zawodnik, a ostatecznie "demona zagrożenia" wypędził jego brat.
W 85 minucie meczu "fioletowi" ponownie wpadli w szał radości. Bardzo aktywny tego dnia Rafał Cukierski ruszył z indywidualną szarżą w pozycje obronne Włókniarza i odnalazł na piątym metrze wprowadzonego przed momentem Michała Piaseckiego, a "Piasek" strzałem na pustą bramkę podwyższył prowadzenie PTC.
W tym momencie nikt z osób zgromadzonych na stadionie przy ulicy Sempołowskiej w najczarniejszych snach nie mógł przewidzieć tego, co miało się nastąpić w przeciągu dalszych 10 minut. Wydawało się, że dwubramkowe prowadzenie, skuteczna obrona i ambicja, odznaczająca piłkarzy przez cały okres trwania meczu musi zaowocować zdobycie trzech punktów.
Niestety, ale życie okazało się brutalne, a ściślej mówiąc, nasza własna niefrasobliwość przysporzyła nam ogromnego rachunku do zapłacenia. Bramkę kontaktową Włókniarz zdobył w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Wtedy to rzut z autu w środkową części boiska do Kamila Bartosa zagrał Michał Madejski, a Kamil skierował piłkę, zbyt lekko, głową ku naszym graczom defensywnym, czym zaprosił do sytuacji jeden na jednego z bramkarzem napastnika Konstantynowa. Nasz rywal z zaproszenia skorzystał.
W czwartej doliczonej minucie meczu Włókniarz wykonywał na wysokości pola karnego rzut wolny. Dobre dośrodkowanie na długi słupek naszej bramki odnalazło gracza gości, który zagrał "wpychającą" piłkę, a ta po plecach Filipa Stuchały wpadła do siatki. Chwilę później sędzia zakończył ten mecz.
Cóż można powiedzieć o tak głupio straconych trzech punktach. Prawdę mówiąc nie da się wypowiedzieć niczego sensownego, bo sensu w grze naszych zawodników w doliczonym czasie gry było najmniej. Ten remis boli tym bardziej, że każdy z "fioletowych" oddał na boisku na prawdę sporo zdrowia, zasuwał przez pełne 90 minut spotkania, a mimo tego w tak żałosny sposób sam sobie odbiera prawo do radości i victorii.
Wracając jeszcze do zamieszania związanego z rezygnacją przed meczem z funkcji trenera przez Pawła Sieka. Nie wiadomo jeszcze kto poprowadzi PTC w dalszej części sezonu.
Skład PTC: R.Znojek - B.Znojek, Sikorski (Piasecki 84'), Kaźmierczak, Madejski - Boratyński, Bartyzel, Kling (Stuchała 82'), Bartos, Cukierski - Szmytka (Hetmanek 66')