Piłkarze PTC Pabianice tylko remisują swoje spotkanie ze Stalą Głowno 1:1. Jedyną bramkę dla PTC zdobył w drugiej połowie Jacek Hiler.
W poprzedniej rundzie żaden zespół nie zdołał wygrać na stadionie PTC przy ulicy Sempołowskiej. Nasz dom niezwykle wspomagał swą obecnością piłkarzy i z czasem jego otoczka urosła do miana twierdzy. Dziś ta fortyfikacja nadal stoi, ale nie chroni już tak dobrze swych obrońców i o ile mury nadal w sile swych kamieni straszą przyjezdnych, tak mieszkańcom jakby mniej siliło się na obronny wysiłek. Mecz z wiceliderem miał pokazać, że stać nas na wygonienie złego ducha "złej gry" z zamkowych lochów.
Lepiej w mecz weszli goście. Już chwilę po rozpoczęciu meczu zawodnicy Stali przedostali się po akcji prawą stroną boiska w pole karne, ale silne uderzenie z ostrego kąta nie sprawiło problemów bramkarzowi PTC.
Inicjatywa w pierwszych odsłonach piłkarskiego spektaklu leżała po stronie przyjezdnych. To oni operowali piłką i starali się stwarzać zagrożenie pod naszą bramką. Nie przełożyło się to jednak na częste sytuację podbramkowe, gdyż piłki padały łupem obrońców bądź bramkarza.
Pierwsze symptomy do zmiany nastawienia naszej drużyny przyszły z akcją z 10 minuty meczu. Wtedy to po błędzie defensywy, sam na sam z naszym bramkarzem wyszedł napastnik Stali, lider klasyfikacji strzelców, Eryk Lebioda, ale jego strzał wyraźnie minął prawy słupek naszej bramki.
W okolicach 15 minuty meczu, po ciekawym rozegraniu piłki przed polem karnym PTC, zawodnik Stali doszedł do pozycji strzeleckiej i oddał kąśliwe uderzenie, ale z tym strzałem poradził sobie Radomir Znojek.
Z pewnością w pierwszych dwudziestu minutach to zawodnicy Stali lepiej prezentowali się na boisku. Pierwszy z kluczowych momentów spotkania miał miejsce w 21 minucie meczu. W jednym z nielicznych wyjść z kontrataku naszych zawodników, długim podaniem popisał się Kamil Bartos, czym odnalazł pędzącego co sił w nogach Krystiana Kolasę. Nasz młody skrzydłowy został ścięty równo z trawą przez bramkarza Stali, za co z miejsca otrzymał czerwoną kartkę. Warto również dodać, że przyjezdni nie posiadali na ławce rezerwowego goalkeepera, tak więc resztę meczu w bramce musiał spędzić zawodnik z pola.
"Fioletowi" próbowali od razu pójść za ciosem i wykorzystać fakt oszołomienia zawodników Stali. Strzał z rzutu wolnego Kamila Bartosa bezpośredniego zagrożenia bramce nie dał, ale chwilę później za sprawą Rafała Cukierskiego PTC powinno wyjść na prowadzenie. Po prostopadłym zagraniu nasz napastnik wyszedł sam na sam z bramkarzem przyjezdnych, ale trafił wprost w niego.
W okolicach 35 minuty PTC stworzyło sobie kolejną okazję podbramkową. Będący w polu karnym tyłem do bramki Rafał Cukierski wystawił piłkę przed szesnastkę Mateuszowi Klingowi, a jego silne uderzenie nieznacznie minęło lewy górny róg bramki Stali.
Po chwilowym zrywie naszych zawodników, obraz meczu ponownie wrócił do stanu sprzed czerwonej kartki. Gdy Stal odnalazła się już w nowej sytuacji, odzyskała inicjatywę i stworzyła sobie kilka groźnych sytuacji w naszym polu karnym.
Najgroźniejsza z nich była akcja z doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Po rozegraniu piłki z lewej strony boiska, na jego przeciwległej strefie sam odnalazł się skrzydłowy Stali, który nie atakowany przez nikogo pojawił się w sytuacji z rodzaju "w który róg sobie życzysz". Na nasze szczęście, fatalnie przestrzelił.
Na przerwę schodziliśmy więc przy akompaniamencie bezbramkowego remisu. Muszę szczerze przyznać, że choć perspektywa gry w przewadze nastrajała optymistycznie, tak udokumentowanie tego faktu w postaci gola mogło przynieść sporo problemów "fioletowych". Takie przynajmniej przesłanki niosła po sobie pierwsza połowa, gdzie momentami trudno było rozpoznać kto tu walczy ranny.
Niestety, ale w drugiej części swoje trzy grosze do losów meczu postanowił wtrącić rozjemca. Po dalekim zagraniu piłki za linie obronne PTC, do sytuacji jeden na jednego z bramkarzem doszedł napastnik Stali. Będąc naciskanym przez Dawida Kaźmierczaka, oddał strzał na naszą bramkę, który obronił Radomir Znojek, po czym wpadł na naszego bramkarza siłą swego rozpędu. Sędzia sklasyfikował tą sytuację jako przewinienie goalkeepera PTC i wskazał na jedenasty metr. Prawdę mówiąc ciężko jest mi wytłumaczyć motywy podjęcia decyzji, ale koniec końców "winowajca" otrzymał żółtą kartkę, a "poszkodowany" rzut karny zamienił na gola.
Strata gola w takich okolicznościach wyraźnie podłamała "fioletowych". Trzy minuty później żółtą kartką został ukarany drugi z braci Znojków, za rzekomo niebezpieczny wślizg zagrażający zdrowiu rywala. To nijak opowiada prawdzie, gdyż sędzia boczny, mający wszystko widocznie jak na dłoni, sam krzyknął graj, czysto, ale główny rozjemca będący na połowie widział wszystko zdecydowanie lepiej. Rzut wolny z okolicy 18 metra pewnie wypiąstkował bramkarz PTC.
"Fioletowi" choć starali się wykorzystać grę w przewadze, w żaden sposób nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Stali. Dodam tylko, że gdy dochodziła godzina gry w przewadze, a 20 minuta drugiej połowy, "fioletowi" oddali drugi celny strzał na bramkę goalkeepera z pola. Uderzenie z rzutu wolnego Mateusza Klinga nie zdołało go jednak pokonać.
Stan meczu wyrównał się w 75 minucie meczu. W polu karnym Stali powstało spore zamieszanie, w wyniku czego jeden z naszych zawodników oddał niesygnalizowane uderzenie, które ponownie obronił bramkarz gości. Piłka spadła jednak pod nogi Jacka Hilera, który strzałem z pierwszej piłki odnalazł drogę do siatki.
Niestety, ale radość w szeregach "fioletowych" nie trwała długo. Gdy stan meczu się wyrównał, ambicje wśród piłkarze PTC, grających w przewadze, poczęły oscylować w okolicach wiktorii. Równie szybko co pokłady euforii, zaserwowano kibicom dreszcz. Drugą żółtą kartką ukarany został Radomir Znojek, za słowną odzywkę w kierunku sędziego, który ponownie w nieudolny sposób wykonał swoją powinność. Ewidentną głupotę najlepiej spowić milczeniem, by się nie rozwijała, dlatego na tym skończę przybliżanie tej sytuacji.
W ostatnich minutach spotkania obie drużyny starały się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W naszych szeregach najbliższy zdobyciu bramki był Artur Klimek, ale jego strzał z rzutu wolnego nieznacznie minął spojenie bramki Stali.
Cóż, podsumowując to spotkanie mogę powiedzieć, że duch złej gry nadal pomieszkuje w zakamarkach naszej twierdzy. Okazja, by pokonać wicelidera była wyśmienita i jestem pewny, że długo równie dobrej nie będziemy mieli.
Mam nadzieję, że w najbliższej kolejce, gdy pojedziemy do Parzęczewa, ten "nieziemski obłok" już nie będzie nam towarzyszył i przełamiemy kolejną, "nieprzekraczalną" barierę.
Skład PTC: R.Znojek - Madejski, Kaźmierczak, B. Znojek, Stuchała - Kaczmarkiewicz (75' Miszczak), Hetmanek (69' Hiler), Kling (79' Wilczyński), Bartos, Kolasa - Cukierski (75' Klimek)