![](https://s2.fbcdn.pl/3/clubs/53933/data/images/n/adc6775a27b8ad5343d4b0fc65a18f25.jpg)
Piłkarze PTC Pabianice w ostatnim ligowym spotkaniu w 2014 roku remisują z rezerwami Zawiszy Rzgów 0:0.
Na ten pojedynek wyszliśmy w dość niespodziewanym składzie, a największym zaskoczeniem było ustawienie przez trenera Stolarczyka na defensywnym pomocniku Jacka Hilera. Jak się z biegiem meczu okazało, był to strzał w dziesiątkę, a sam Jacek był jedną z najjaśniejszych postaci naszego zespołu. Warto również zaznaczyć, że obu bramek przez pełne 90 minut strzegli bramkarze PTC. W barwach "fioletowych" było to oczywiste, ale w trykocie Zawiszy wystąpił Krystian Wawrzyński, wypożyczony z naszego klubu.
Początek meczu zdecydowanie należał do gości. Piłkarze Zawiszy z wielkim animuszem rozpoczęli tą rywalizację i o mały włos ich ofensywne poświęcenie nie zapewniłoby im prowadzenia. W okolicach piątej minuty meczu, po dośrodkowaniu z lewej strony boiska, do strzału głową doszedł napastnik gości. Na nasze szczęście, piłkę końcem palców nad poprzeczkę przeniósł Radomir Znojek.
Po chwilach nostalgii naszego zespołu, kiedy to inicjatywa leżała po stronie przyjezdnych, "fioletowi" budząc się z piłkarskiego marazmu poczęli wykazywać swe umiejętności nie tylko w sektorze defensywnym, ale i ofensywnym. Sygnał do ataku dał Jacek Hiler, którego ekwilibrystyczny strzał przeleciał minimalnie ponad poprzeczką bramki Zawiszy.
Najjaśniejszym punktem, obrazującym zmiany w posiadanej inicjatywie były rzut rożne. "Fioletowi" w pierwszej części spotkania mieli około 6 możliwości wykonania tego stałego fragmentu gry. Dośrodkowania, choć stwarzały zagrożenie i rodziły niepewność wśród gości, zamierzonego efektu nie przyniosły.
W okolicach 25 minuty meczu do prostopadłego zagrania ze środka boiska dopadł Przemek Bartyzel, który wpadł z szarżą w pole karne i oddał niesygnalizowane, ale również i nie najlepszej jakości uderzenie na bramkę Krystiana Wawrzyńskiego. Strzał ten zatrzymał się na bocznej siatce, a ta akcja była najgroźniejszą stworzoną przez PTC w pierwszej części gry.
Chwilę później nasze zarodki poczynań ofensywnych mogły zostać brutalnie zniszczone i zamiast powolutku dojrzewać do objęcia prowadzenia, z miejsca musiałby stać się mężami godnymi walki na śmierć i życie, walki o ligowe punkty.
W pozornie niegroźnej sytuacji, rozgrywając piłkę od tyłu, między stoperami, nasz młody defensor, Adrian Kopka, zagrał piłkę na 20 metr przed bramkę, tuż pod nogi napastnika Zawiszy. Rozpaczliwa interwencja naszego bramkarza zmusiła go do wypuszczenia piłki w boczne rejony pola karnego, gdzie świetnie z asekuracją przybyła odsiecz w postaci Michała Madejskiego, który wybił futbolówkę na rzut rożny.
Do końca pierwszej części meczu "fioletowi" stworzyli sobie jeszcze dwie sytuacje godne odnotowania. Najpierw, około 35 minuty meczu, do strzału nożycami złożył się Przemek Bartyzel, ale jego próba zaskoczenia Wawrzyńskiego okazała się płonna. Tuż przed końcem pierwszej części PTC wykonywało rzut wolny z okolicy 25 metra przed bramką Zawiszy, niestety próba strzału Mateusza Klinga przeleciała wysoko ponad celem, nie przysparzając pokładów strachu wśród graczy gości.
Na przerwę schodziliśmy więc przy akompaniamencie ciszy, nie zmąconej dźwiękami trzepoczących siatek. Obie drużyny walczyły ze sobą jak równy z równym, obie stwarzały sobie sytuacje podbramkowe, obie chciały ten mecz wygrać. To było głównym, optymistycznym zaproszeniem na drugą odsłonę tego widowiska.
Drugie czterdzieści pięć minut toczyło się już pod nasze dyktando. "Fioletowi" byli stroną aktywniejszą, bardziej kreatywną, tylko skuteczności był niedostatek. Goście nastawili się na grę z kontrataków, co przyniosło i im wymierne korzyści.
W naszych szeregach wiele ożywienia wniósł Kamil Bartos. To on stał się głównym motorem napędowym naszej drużyny, sam miał nawet dwie świetne okazje na zdobycie gola. Pierwszą z nich była dwójkowa akcja z Krystianem Kolasą, kiedy to po prostopadłym podaniu od młodszego kolegi Kamil wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale świetna interwencja Wawrzyńskiego zniweczyła cały jego trud.
Napór "fioletowej" machiny wojennej trwał w najlepsze, a moment zadania "rozstrzygającego" ciosu zbliżał się nieuchronnie. Wtedy to, po szarży z prawej strony boiska Michała Madejskiego, piłkę w polu karnym otrzymał Kamil Bartos, który nie zastanawiając się długo huknął jak z armaty po dalszym rogu bramki Zawiszy. Futbolówka trafiła w stopę obrońcę gości, stojącego na linii, jednak ta trafiła na piąty metr, wprost pod nogi Dawida Kaźmierczaka. Nasz rosły stoper oddał równie silne uderzenie, które ponownie zostało zablokowane przez obrońców całym szeregiem stojących na linii bramkowej.
Po początkowym wyszumieniu się naszych zawodników, w okolicach 60 minuty meczu goście po wyjściu z kontratakiem i faulu naszego obrońcy na skraju pola karnego, mogli wykonywać rzut wolny. Dośrodkowanie z kategorii: "dotknie ktoś, wpadnie, jeśli nie, również wpadnie" wyszło skrzydłowemu Zawiszy dość dobrze, nikt tej piłki dotknąć nie zdołał, a zmierzająca do siatki futbolówkę pewnie wyłapał Radomir Znojek.
W odpowiedzi po szarży lewą stroną Przemka Bartyzela, piłkę na szesnastym metrze otrzymał Kamil Bartos, a jego pieklenie mocny strzał z woleja tuż przy słupku przeistoczył się w aut bramkowy.
Mecz, który nabierał rumieńców, dzięki męskiej i nieustępliwej walce oraz błędom własnym, przysparzał nielicznym i zmarzniętym kibicom niemrawych dreszczyków emocji. Po błędzie przy wyprowadzaniu piłki Dawida Kaźmierczaka, w okolicach 75 minuty spotkania, do sytuacji sam na sam z bramkarzem PTC doszedł napastnik Zawiszy, ale na całe szczęście fatalnie przestrzelił.
W końcowych fragmentach meczu obie drużyny tempa już nie forsowały. Inicjatywa leżała gdzieś po środku, sytuacji już tak klarownych nie było, a i emocji pojawiały się zdawkowe liczby. Nie mniej jednak, ich nadmiar, w doliczonym czasie gry, przysporzył kapitan PTC, Dawid Kaźmierczak.
"Kaziu" przy próbie wyprowadzenia piłki klatką piersiową, dotknął futbolówkę ręką w polu karnym, co nie umknęło uwadze sędziego, który bez wahania wskazał na jedenasty metr. Gdy do końcowego gwizdka pozostały sekundy, do strzału z rzutu karnego szykował się gracz Zawiszy. Jego średniej jakości strzał, niezbyt mocny i precyzyjny, zdołał obronić Radomir Znojek, ratując swojej drużynie jeden punkt.
Podsumowując ten mecz, trzeba powiedzieć jedno: powinniśmy zarówno wygrać, jak i przegrać. Gdyby któryś ze scenariuszy uruchomił przywiązane do niego emocje, byłyby one uzasadnione przebiegiem spotkania. Remis nie krzywdzi nikogo, tak więc jest on chyba sprawiedliwym wynikiem.
W najbliższej przyszłości na stronie pojawią się podsumowania rundy i zawodników. Zachęcam do odwiedzania tej skarbnicy "fioletowych" wiadomości :)
Skład PTC. R.Znojek - Stuchała (72' Hetmanek), Kaźmierczak, Kopka, Madejski - Bartyzel, Hiler, Kling, Klimek (46' Bartos) - Cukierski (77' Otomański), Kolasa.