Piłkarze PTC Pabianice pokonują w dramatycznych okolicznościach drugi zespół Zjednoczonych Stryków 3:2. Gole dla "fioletowych" zdobywali: Artur Klimek oraz Kamil Bartos.
Tradycją powoli staje się to, że zanim zawodnicy PTC na dobre rozpoczną zmagania w ferworze piłkarskiej bitwy, przychodzi im odrabiać straty. Podobnie było dzisiaj. Już w piątej minucie spotkania, po błędzie Arkadiusza Cholewińskiego, który źle wyprowadził piłkę z własnego pola karnego, futbolówkę przechwycił napastnik Zjednoczonych. Jego silne uderzenie, nabrawszy dodatkowej rotacji po odbiciu się od stopy innego obrońcy "fioletowych", przelobowało naszego bramkarza i wyprowadziło gospodarzy na prowadzenie.
Warto dodać, że był to jedyny celny strzał gospodarzy w przeciągu pierwszej połowy spotkania. W dalszej odsłonie, stroną dominującą byli goście z Pabianic, którzy marnowali wyborne sytuacje podbramkowe.
Pierwszą z nich była okazja Piotra Szynki. W okolicach 10 minuty, "Pepe" otrzymał świetne podanie od Kamila Bartosa, które wyprowadziło go sytuacji sam na sam z bramkarzem. Niestety, ale w tym pojedynku górą okazał się zawodnik gospodarzy.
Chwilę później mieliśmy niemal kopię poprzedniej sytuacji. Piotrek Szynka zagrał piłkę wzdłuż pola karnego, do niepilnowanego Jacka Hilera, którego silne uderzenie ponownie zdołał obronić bramkarz Zjednoczonych.
W dalszej części meczu stroną bezapelacyjnie dominującą byli zawodnicy PTC. Gospodarze, zadowoleni z jednobramkowego prowadzenia, nie kwapili się do kolejnych ataków, a ich najaktywniejszą strefą boiska były okolice własnego pola karnego.
W okolicach 30 minuty meczu, po dośrodkowaniu Kamila Bartosa, strzał głową oddał Jacek Hiler. Niestety, ale to uderzenie ponownie świetnie na rzut rożny wybił bramkarz Strykowa.
Nasi zawodnicy starali się również innym fortelem ofensywnym zaskoczyć świetnie dysponowanego bramkarza gospodarzy. Próby uderzeń z dystansu Jacka Hilera i Michała Otomańskiego nie wypełniły pokładanych nadziei, choć szczególnie bliska euforii była próba tego drugiego, którego strzał po ziemi końcem palców wybronił goalkeeper Zjednoczonych.
Tak więc, mimo prób i ambicji, nasi zawodnicy schodzili na przerwę z deficytem jednej bramki. Biorąc pod uwagę przebieg pierwszej odsłony spotkania, wynik ten zupełnie nie odzwierciedlał przebiegu pojedynku.
Druga połowa meczu zaczęła się równie tragicznie jak pierwsza. W 50 minucie spotkania, Zjednoczeni mieli możliwość wykonania rzutu rożnego. Do dośrodkowania ruszył Dawid Kaźmierczak, który jednak nie trafił czysto głową w piłkę, a ta, zmieniwszy tor lotu odbiła się od nogi zaskoczonego Radomira Znojka i wpadła do siatki tuż przy słupku. Tak więc gol samobójczy naszego bramkarza podwyższył prowadzenie gospodarzy, a swoją drogą trzeba powinszować piłkarzom ze Strykowa, gdyż oddając jeden celny strzał zdobyli dwa gole.
Taki obrót sprawy wyraźnie zdeprymował "fioletowych". Będąc drużyną wyraźnie aktywniejszą, po niezwykle niefortunnych, by nie powiedzieć "juniorskich" błędach dosłownie sami strzelamy sobie gole. Na szczęście limit pecha został wyczerpany w tym meczu, a mam nadzieję że i na resztę rundy również.
W 59 minucie PTC zdobyło gola kontaktowego. Po ładnym wyprowadzeniu piłki, w polu karnym znalazł się Mateusz Kling, który zagrał futbolówkę po ziemi wzdłuż pola karnego, gdzie odnalazł Artura Klimka. Jego silne uderzenie z lewej nogi wlało nowe pokłady nadziei w nasze serca, które wystarczyły by osiągnąć zamierzony cel, czyli wygrać.
Chwilę później mieliśmy kolejną, świetną sytuacje bramkową. Kapitalnym, prostopadłym podaniem popisał się Jacek Hiler, czym wyprowadził Piotrka Szynkę do sytuacji sam na sam z bramkarzem. Niestety, ale złe przyjęcie piłki przez "Pepego" zniweczyło cały potencjał tej akcji.
Gola wyrównującego zdobyliśmy w 68 minucie spotkania. Ponownie wiodącą rolę odegrał w tej akcji Jacek Hiler, który zagrał kolejną, świetną piłkę prostopadłą, tym razem do Kamila Bartosa. Kamil, po przyjęciu futbolówki wpadł z nią w pole karne i pewnym uderzeniem w długi róg bramki zdobył swoją 8 bramkę w tym sezonie.
Napór gości nie ustawał, choć przy wyrównaniu stanu meczu zawodnicy gospodarzy próbowali żywiej rozruszać swych napastników. Gracze ofensywni naszych rywali starali się zagrozić naszej bramce przede wszystkim dzięki strzałom z dalszej odległości. Po jednej z takich prób, w okolicach 75 minuty meczu, piłka, nabrawszy rotacji typowej dla goli "stadionów świata", odbiła się od poprzeczki naszej bramki.
Gol dający nam prowadzenie i ostatecznie zwycięstwo w tym niecodziennym pojedynku padł w 77 minucie. Po prawej stronie boiska piłkę otrzymał niepilnowany Paweł Hetmanek, który starał się dograć futbolówkę w pole karne. Zrobił to na tyle szczęśliwie, że jedyny będący w szesnastce zawodnik zdołał trafić do siatki Zjednoczonych. Sęk jednak w tym, że dokonał tego obrońca gospodarzy, zaliczając gola samobójczego. Śmieszności tej sytuacji dodaje fakt, że nasi zawodnicy dopiero wbiegali w pole karne, więc gdyby nie pomoc defensora ze Strykowa, z pewnością nikt by do tego podania nie doszedł.
W końcowych minutach meczu nadal stroną dominującą byli "fioletowi". Stworzyliśmy jeszcze dwie, stuprocentowe sytuacje podbramkowe. Pierwszą z nich miał Piotrek Szynka, który po dalekim zagraniu Mateusza Klinga ponownie znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Niestety, ale szwankująca ostatnio skuteczność naszego snajpera nie pozwoliła mu pokonać dobrze dysponowanego bramkarza Zjednoczonych. Chwilę później, znów oko w oko z goalkeeperem gospodarzy stanął nasz zawodnik, tym razem był to Przemek Miszczak, ale i on uległ w tym pojedynku zawodnikowi rywali.
Podsumowując ten mecz muszę szczerze napisać, że wynik, znamionujący ciężką piłkarską batalię i wygraną po trudzie i głodzie, jest zdecydowanie niewymiernym odzwierciedleniem przebiegu spotkania. "Fioletowi" byli stroną lepszą i aktywniejszą, a jedynie szwankująca skuteczność i błędy w obronie, czyli nasze znaki charakterystyczne, przysporzyły graczom PTC niepotrzebnych nerwów.
Skład PTC: R.Znojek - Kopka, Cholewiński, Kaźmierczak, Stuchała (Bartyzel 54') - Klimek (Miszczak 70'), Hiler, Otomański (Hetmanek 64'), Bartos, Cukierski (Kling 54') - Szynka.